Jesteśmy rok później, od października nie rozmawiamy praktycznie w ogóle. Ostatni raz miałeś ochotę ze mną rozmawiać jak przemierzałeś irlandzkie pola nie mając w końcu wianuszka dziewczyn wokół. Napisałeś do mnie, jak pewnie do wielu wtedy. Byłam.
Rzuciłeś mi jak zwykle okruch nadziei, znów łącząc plany i marzenia. Rzucając to w pizdu jeszcze przed powrotem. Potem każąc jeszcze większą ciszą.
Moja relacja z nią zachęciła Cię do tego, żeby z nią w ogóle rozmawiać, bo uważałeś, że jest głupia. Co za ironia losu. Dokładnie rok po tym, jak będąc ze mną na weselu, pisałeś i wysyłałeś zdjęcia innej dziewczynie, jesteś teraz na weselu ze swoją dziewczyną i wysyłasz zdjęcie mi.
Po co? Może po prostu, bo jestem Waszą bliską koleżanką, bardziej jej nawet. Chciałeś się podzielić. Może nawet ona Ci kazała wysłać. Nie wiem.
A może chciałeś kolejny raz sprawdzić jak zareaguję i wspomnisz mi o tym na 20 leciu skończenia studiów, że tak bardzo chciałeś mnie, ale ja byłam obojętna i gardziłam Tobą nna każdym kroku. Powiesz, że byłam niezadowolona z naszych wspólnych wyjść, ciągle Cię obrażałam, gasiłam, szydziłam, powtarzałam, że jesteś dzieciak i za młody.
Byłeś. Niepoważny, ciągle udający kogoś kim nie jesteś, nieustannie popisujący się byleby złapać więcej poklasku, szukający uwagi ale już sam nie wiedziałeś czyjej.
A ja chciałam po prostu tych spojrzeń, tych rozmów, tego, że jak widzisz kolorowe niebo, to myślisz najpierw o mnie. To ostatnie chyba mi się udało.
Wiem, spierdoliłam wiele rzeczy w tej relacji, nie naprawię tego.
Może na 20 leciu studiów, będziesz sam, ja będę sama, może wtedy to będzie w końcu dobry czas.
A może nas już wtedy nie będzie i nie będzie na co czekać.
Baw się tam dziś dobrze, nie wiesz do kogo będziesz pisał w przyszłym roku na weselu.